Sokół II Serock - Bednarska Warszawa
5:0
(2:0)
1x Kuba Bartosiewicz, 1x Mariusz Wiśniewski, 2x Marcin Stańczak, 1x Łukasz Kaniewski
długi (może nawet za długi) opis meczu w rozwinięciu!
Pierwszego dnia wiosny drużyna Sokoła II Serock zainaugurowała swoje rozgrywki w rundzie rewanżowej klasy B, warszawskiej grupy 1. W pierwszym spotkaniu zmierzyć mieliśmy się z dobrze znaną nam drużyną Bednarskiej. Na jesieni nasz mecz zakończył się zwycięstwem Sokoła 4 do 2. W serii sparingów dosyć szczęśliwie zremisowaliśmy spotkanie z tym rywalem 4:4. Mecz zapowiadał się ciekawie z kilku powodów- pogoda dopisywała do gry, boisko było nieźle przygotowane(mimo poprzedzającego nasz mecz spotkania pierwszej drużyny), oraz skład, w porównaniu do składu z jesieni został mocno wzmocniony.
Do meczu z Bednarską przystąpiliśmy wzmocnieni o kilku zawodników z pierwszej drużyny- Paweł Calak, Kuba Bartosiewicz oraz Fabian Smyk „zrobili różnicę” na placu gry. Po kontuzji do gry wrócił Mariusz Wiśniewski- pokazując w środku pola spokój i dobre rozegranie. Nowymi zawodnikami Sokoła II są: Marcin Stańczak- silny zawodnik o ofensywnym usposobieniu(w końcu jest na kogo pograć górną piłką), oraz Adrian Groszkiewicz- debiutant w pierwszym składzie- ale ambitnie walczący od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. Zawodnikami wykluczonymi z tego meczu byli Sławek Kaczmarczyk- wykartkowany na jesieni, Damian Korbuszewski- któremu pojawienie się uniemożliwiły zajęcia na studiach, kontuzjowani Paweł Różalski i Damian Kosewski.
Mecz zaczął się dosyć nerwowo, nie było zbyt wiele zorganizowanej gry, ale próbowaliśmy- w przeciwieństwie do rywali- grać piłką. Pomysłem drużyny przeciwnej na atak, była długa piłka na kapitana gości, innych koncepcji ciężko było się doszukać. Już około 10 minuty kolejno Kostia oraz Kuba Bartosiewicz mieli okazję sprawdzić bramkarza drużyny przyjezdnej, ale oba strzały kończyły się właśnie na golkiperze. W końcu po stałym fragmencie gry, piłkę dorzucił Mariusz Wiśniewski, pojedynek główkowy wygrał Kostia, a piłkę do siatki wpakował Kuba Bartosiewicz. Nie minęło kilka minut, a po kolejnej ciekawej akcji naszej drużyny, fajna wymiana na linii Wikiera-Wiśniewski-Stańczak-Wiśniewski, akcję mierzonym strzałem po długim słupku swoją słabszą nogą kończy ten ostatni. Mamy dwa do zera i walczymy dalej. Goście próbowali się odgryzać akcjami, ale nie było z nich większego zagrożenia. Na przerwę zeszliśmy z dwubramkowym prowadzeniem.
Po przerwie zaczęliśmy grę rozważnie i dalej kontynuując te same założenia. Udawało nam się to czynić, wygrywaliśmy walkę w środku pola i raz po raz atakowaliśmy groźnie skrzydłami. Po jednej z takich sytuacji Fabian Smyk dorzuca piłkę Marcinowi Stańczakowi a ten trafia do bramki rywali. Po kilkunastu minutach praktycznie kopia trzeciego gola- ale tym razem piłkę z lewej strony dorzuca Maciek Stalmach i Marcin przy asyście obrońcy wbija piłkę do siatki. Mamy 4-0. Sokół co chwilę mocno atakuje, goście próbowali kontrować, ale akcje wychodziły w obie strony mocno przypadkowe. Ostatnie 15 minut gry na boisku to jednak chaos, ze wskazaniem jednak na gospodarzy- którzy prowadząc czterema golami mieli jednak więcej „z gry”. Ostatnia z bramek- akcja rozpoczęta z lewej strony przez Patryka Jakubowskiego- zagranie do rezerwowego Łukasza Kaniewskiego, ten wymienia klepkę z jednym z pomocników i strzela najładniejszą bramkę tego meczu- a może i sezonu. Uderzenie z lewej strony pola karnego po prawym „oknie”. Po prostu stadiony świata- trybuny skandują „Ejmen, Ejmen” a szczęśliwy strzelec gola tonie w objęciach kolegów.
Oczywiście musimy wspomnieć o wszystkich zawodnikach- Bandowski, Stróżewski, Calak, Wikiera, Brodnicki, Jakubowski, Mikosza, Kostia i Groszkiewicz- nie dali strzelić bramki rywalom i zagrali na zero z tyłu. Z kolei Wiśniewski, Stańczak, Bartosiewicz, Stalmach, Kaniewski i Smyk rozstrzelali przeciwników wpakowując do ich siatki pięć bramek.
Gratulacje dla Sokoła i standardowo- NA NICH!